Po obejrzeniu wielu blogów o Włosomaniaczkach i ich akcjach picia drożdży postanowiłam i ja spróbować. Zwłaszcza, że marzy mi się długi piękny warkocz. I tak oto 27 sierpnia br. zaczęłam pić to ohydztwo.
Na blogach wyczytałam iż może pojawić się wysyp trwający do 2 tygodni, a którego u mnie na szczęście nie było. Miała się poprawić cera - niestety u mnie pozostała taka jak przed kuracją. U niektórych dziewczyn wydłużyły się nie tylko włosy, ale także rzęsy - nie u mnie. Dzięki piciu drożdży miało zredukować się wypadanie włosów i tutaj nie wiem czy dziękować drożdżom czy też pokrzywie (którą dodatkowo sobie piłam). "Baby hair" u mnie nie wystąpiły. Widocznych zmian niestety u mnie nie było.
Po 4 tygodniowej kuracji włosy urosły mi o 1,5 cm (tak normalnie rosną mi ok. 0,5cm). Bardzo zadowalający efekt. =D
Ale to picie tych drożdży.. Na początku było ciężko, ale później nawet już smakowały. Zjadałam, wypijałam je z rozgniecionym bananem. Nie wiem dla czego, ale czasem nawet po "zabiciu" tych drożdży to one i tak fermentowały i gazowały.
A tak oto wyglądają moje włosy przed i po:
Jeszcze nie wiem czy za kilka miesięcy wrócę do tej 'akcji', może..
Do usłyszenia, a raczej napisania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czekam na sugestie i porady.
Miło poczytać komentarze, zwłaszcza te pozytywne. :)